czwartek, 28 października 2010

Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny

Milczący kaznodzieja
Ile tajemnic kryje
      Zwykły kamień
            Prosty krzyż
                   Zmarznięte kwiaty
                           Światło zniczy
Wspomnienie jesienne
Informacja o tym jak długo trwało życie
I słowa modlitwy
Zadziwiające zestawienie
          Lodowatość marmuru i płomień świecy
          Jeszcze żywe chryzantemy i krucyfiks
          Nicość słów i moc modlitwy
                    I ta cisza nieznośna
                    Która tak milczy że aż uszy puchną
Prawi kazanie o tym
Jak umierać dla siebie
Aby żyć w Nim

"Super Express": - Jaka jest geneza dnia Wszystkich Świętych?
Ks. prof. Waldemar Chrostowski: - To święto sięga samych początków chrześcijaństwa. Były one naznaczone męczeństwem już od pierwszego wieku, a zarazem wielkim szacunkiem wobec męczenników i czcią, jaką cieszyli się oni po śmierci. Zamieszkiwali głównie na terenie Palestyny, a potem wszędzie tam, gdzie następowała stopniowa, ale skuteczna ekspansja wiary w Jezusa Chrystusa - w Azji Mniejszej, Afryce Północnej, Grecji, Italii i w innych rejonach Europy. Pamięć o tych, których imiona są znane i których dokonania zapisały się złotymi zgłoskami w historii chrześcijaństwa jest obecna przede wszystkim w Litanii do Wszystkich Świętych. Jednak liczba męczenników i wyznawców, którzy pozostali anonimowi, jest ogromna - idzie nie w setki tysięcy, ale w miliony. Jedni składali świadectwo wiary, przelewając krew; drudzy - znacznie liczniejsi - prowadząc dobre, chrześcijańskie życie. Pamięć o nich wszystkich znalazła wyraz w liturgicznej uroczystości, która otrzymała nazwę Wszystkich Świętych. Utrwaliła się ona tak dalece, że istnieje po dziś dzień i jest jednym z najważniejszych świąt w chrześcijańskim kalendarzu.
- Dlaczego przypada ono w pierwszy dzień listopada?
- Trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć. Łączy się to zapewne z jesienną porą, która wyzwala skojarzenia z przemijaniem, zwraca naszą uwagę ku sprawom wykraczającym daleko poza doczesność. Jesienią mamy coraz krótszy dzień i przedłużającą się noc, mniej światła i więcej ciemności. Dzień 1 listopada przypada również na koniec chrześcijańskiego roku liturgicznego. Wtedy nastaje dobry czas, by spojrzeć na tajemnice związane z życiem i działalnością Jezusa Chrystusa, a także na świadectwo tych, którzy poszli Jego drogą i zdali egzamin z wiary przez swoje męczeństwo lub przez jej mężne wyznawanie.
- Czy z racji tego, że święto dotyka spraw ostatecznych, można nadać mu rangę uniwersalną, wykraczającą poza wymiar religijny?
- Oba święta, które teraz przeżywamy - Wszystkich Świętych i Zaduszki, czyli dzień wszystkich wiernych zmarłych - kierują uwagę chrześcijan przede wszystkim na współbraci, którzy przeszli do wieczności. Pytanie o zakres zbawienia, którego dokonał Jezus Chrystus, to także pytanie o los tych, którzy zmarli bez Chrystusa, tego dnia nasuwa się ono ze szczególną siłą. Modląc się za zmarłych, Kościół modli się za wszystkich, których już nie ma pośród nas. Poza chrześcijanami żyli i żyją miliony ludzi, którzy postępują zgodnie z własnym sumieniem. Ich los nie jest obojętny ani nam, ani Bogu. Rzeczywistość śmierci jest absolutnie uniwersalna. Każdy, kto się urodził, musi umrzeć. Zatem pytanie o sens śmierci wiąże się nierozłącznie z pytaniem o sens życia. A zadają je sobie ludzie religijni i niereligijni. Zadaje je sobie każdy rozsądny człowiek, bo jest to w gruncie rzeczy najbardziej kluczowe pytanie w całym naszym życiu. Nikt roztropny - niezależnie od przynależności religijnej czy narodowej - nie może się uchylić od pytania o sens życia i śmierci. Od doraźnego i związanego z naszym codziennym życiem pytania: "jak przeżyć" ważniejsze jest inne: "jak żyć". Myślę, że to drugie pytanie stawia sobie w gruncie rzeczy większość z nas, a ci, którzy przechodzą obok niego obojętnie, są godni pożałowania.
- Czym dla katolika jest dzień Wszystkich Świętych?
- To święto ma dwa wymiary. Pierwszy - podstawowy i bardziej psychologiczny - skłania nas do zatrzymania się w biegu własnego życia i podjęcia refleksji nad tym, dokąd ostatecznie zmierzamy. Chodzi też jednak o to, by wyjść poza tę autorefleksję i zapytać o tych, którzy już przeszli na drugą stronę życia. Wśród nich są także nasi najbliżsi, a ich los nie jest nam obojętny. Dlatego refleksji towarzyszy ufna modlitwa o to, by Pan Bóg wskrzesił ich do życia wiecznego.
Ks. prof. Waldemar Chrostowski
Teolog, biblista, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz