Więcej zdjęć z rekolekcji
(zdjęcia - Klaudia Wala)
W dniach 5-7 marca 2013 roku w Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kłodzku miały miejsce rekolekcje dla uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Rekolekcje głosił o. Krzysztof Kralka, pallotyn. Czas ten dla wielu był szansą na odnowienie spojrzenia na duchową kondycję swojego życia. Słowa prowadzącego były proste, ale mocne i wzywające do rewizji życia i zasad według których kształtujemy nasze codzienne wybory.
W II dniu rekolekcji mieliśmy szansę przeżyć kolejną w naszym życiu Drogę Krzyżową opartą wizualnie o fragmenty filmu "Pasja". Rozważania do tego nabożeństwa złożone były ze słów bł. Jana Pawła II skierowanych do młodzieży z różnych spotkań. Po Drodze Krzyżowej przeżywaliśmy nabożeństwo pokutne zbudowane na kanwie przypowieści o Krzewie Winnym i o latoroślach. Do rozważań zostały wykorzystane m.in. słowa emerytowanego już papieża - Benedykta XVI. Więcej o Drodze Krzyżowej o kliknięciu "więcej" - poniżej.
Myśląc
o tych błogosławionych
oraz o całym
zastępie
świętych
i błogosławionych,
możemy
zrozumieć,
co to znaczy żyć
jako gałązki
prawdziwego krzewu winnego - Chrystusa, i przynosić
wiele owoców. Ewangelia dzisiejsza uobecniła
nam ponownie obraz tej rośliny
bujnie pnącej
się
i będącej
symbolem siły
życiowej,
przenośni
służącej
ukazaniu piękna
i dynamizmu wspólnoty Jezusa z Jego uczniami i przyjaciółmi.
W przypowieści o winorośli Jezus nie mówi: "Ja jestem winoroślą", ale "Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami" (J 15, 5). Oznacza to: "Tak jak gałązki są złączone z krzewem winnym, tak i wy należycie do Mnie! Należąc do Mnie, należycie także nawzajem do siebie". A ta przynależność nawzajem do siebie i do Niego nie jest jakimś związkiem myślowym, wymyślonym czy symbolicznym, ale - że tak powiem - jest biologiczną, pełną życia przynależnością do Jezusa Chrystusa. Jest to Kościół, ta wspólnota życia z Nim i ze sobą nawzajem, która opiera się na chrzcie oraz jest przeżywana i pogłębiana za każdym razem w Eucharystii. "Ja jestem prawdziwym krzewem winnym" - te słowa jednak w istocie znaczą: "Ja jestem wami, a wy jesteście Mną", czyli niesłychane utożsamienie się Pana z nami, z Jego Kościołem.
W przypowieści o winorośli Jezus nie mówi: "Ja jestem winoroślą", ale "Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami" (J 15, 5). Oznacza to: "Tak jak gałązki są złączone z krzewem winnym, tak i wy należycie do Mnie! Należąc do Mnie, należycie także nawzajem do siebie". A ta przynależność nawzajem do siebie i do Niego nie jest jakimś związkiem myślowym, wymyślonym czy symbolicznym, ale - że tak powiem - jest biologiczną, pełną życia przynależnością do Jezusa Chrystusa. Jest to Kościół, ta wspólnota życia z Nim i ze sobą nawzajem, która opiera się na chrzcie oraz jest przeżywana i pogłębiana za każdym razem w Eucharystii. "Ja jestem prawdziwym krzewem winnym" - te słowa jednak w istocie znaczą: "Ja jestem wami, a wy jesteście Mną", czyli niesłychane utożsamienie się Pana z nami, z Jego Kościołem.
W
przypowieści
Jezus mówi:
"Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym,
który go uprawia" (J
15, 1), i
wyjaśnia,
że
robotnik winnicy bierze nóż,
obcina suche gałązki,
a przycina te, które owocują,
aby dawały
więcej
owoców.
Bóg
chce - używając
obrazu użytego
przez proroka Ezechiela, o którym słyszeliśmy
w pierwszym czytaniu - usunąć
z naszej piersi martwe serce z kamienia, aby dać
nam serce z ciała
(por.
Ez 36, 26). Chce
nam dać
nowe, potężne
życie.
Chrystus przybył,
aby powołać
grzeszników. To oni potrzebowali lekarza, nie zdrowi
(por. Łk
5, 31 nn.). I tak oto, jak mówi Sobór Watykański
II, Kościół
jest "powszechnym sakramentem zbawienia" (LG 48),
istniejącym
dla grzeszników, aby otwierać
im drogę
nawrócenia, uzdrowienia i życia.
To jest prawdziwa i wielka misja Kościoła,
powierzona mu przez Chrystusa.
Niektórzy, spoglądając na Kościół, zatrzymują się na jego aspekcie zewnętrznym. Kościół wówczas jawi się tylko jako jedna z wielu organizacji w społeczeństwie demokratycznym. Chce ono zatem oceniać i traktować zgodnie ze swymi normami i przepisami nawet rzeczywistość tak trudną do zrozumienia jak Kościół. Jeśli później dochodzi jeszcze bolesne doświadczenie, że w Kościele są ryby dobre i złe, pszenica i kąkol, i jeśli spojrzenie zatrzyma się na rzeczach negatywnych, wówczas już się nie dostrzega wielkiej i głębokiej tajemnicy Kościoła.
Niektórzy, spoglądając na Kościół, zatrzymują się na jego aspekcie zewnętrznym. Kościół wówczas jawi się tylko jako jedna z wielu organizacji w społeczeństwie demokratycznym. Chce ono zatem oceniać i traktować zgodnie ze swymi normami i przepisami nawet rzeczywistość tak trudną do zrozumienia jak Kościół. Jeśli później dochodzi jeszcze bolesne doświadczenie, że w Kościele są ryby dobre i złe, pszenica i kąkol, i jeśli spojrzenie zatrzyma się na rzeczach negatywnych, wówczas już się nie dostrzega wielkiej i głębokiej tajemnicy Kościoła.
A
zatem nie czerpie się
już
żadnej
radości
z faktu przynależności
do takiego krzewu winnego, jakim jest Kościół.
Szerzą
się
niezadowolenie i narzekania, jeśli
nie widać
urzeczywistnienia własnych
powierzchownych i błędnych
idei o Kościele
i własnych
"marzeń
o Kościele"!
Przestaje wówczas cieszyć
nawet radosny hymn: "Jestem wdzięczny
Panu, że
swą
łaską
wezwał
mnie do swego Kościoła",
który śpiewały
z przekonaniem całe
pokolenia katolików.
Pan
mówi dalej w swym nauczaniu: "Trwajcie
we Mnie, a Ja w was będę
trwał.
Podobnie jak latorośl
nie może
przynosić
owocu sama z siebie, jeśli
nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli
we Mnie trwać
nie będziecie.
(...) ponieważ
beze Mnie - można
by przetłumaczyć:
poza Mną
- nic nie możecie
uczynić"
(J 15, 4 nn.).
Każdy
z nas stoi w obliczu takiej decyzji. O tym, jak bardzo jest ona
poważna,
mówi nam Pan ponownie w swej przypowieści:
"Ten,
kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl
i uschnie. I zbiera się
ją,
i wrzuca do ognia, i płonie"
(J
15, 6). Święty
Augustyn zauważa
w związku
z tym: "Jedno z dwojga winnej latorośli
się
przynależy;
albo winny krzew lub ogień;
jeśli
[latorośl]
nie jest w winnym krzewie, będzie
w ogniu, aby więc
w ogniu nie była,
niech będzie
w winnym krzewie" ("Komentarz do Ewangelii św.
Jana" 81, 3 [PL 35, 1842]).
Wymagany
tutaj wybór uświadamia
nam w sposób naglący
egzystencjalne znaczenie naszej decyzji życiowej.
Jednocześnie
obraz krzewu winnego jest znakiem nadziei i ufności.
Sam
Chrystus poprzez Wcielenie przyszedł
na ten świat,
aby być
naszym fundamentem. W
każdej
biedzie i suszy jest On źródłem,
dającym
wodę
życia,
która nas karmi i umacnia. On sam bierze na siebie każdy
grzech, lęk
i cierpienie i ostatecznie oczyszcza i przemienia nas w tajemniczy
sposób w dobre wino.
Niekiedy
w owych chwilach biedy czujemy się
tak, jakbyśmy
dostali się
między
tłocznię,
niczym winogrona całkowicie
wytłoczone.
Wiemy
jednak, że
zjednoczeni z Chrystusem stajemy się
dojrzałym
winem. Bóg potrafi przemieniać
w miłość
także
to, co ciężkie
i przygniatające
w naszym życiu.
Ważne
jest trwanie w winorośli,
w Chrystusie.
W tym krótkim fragmencie Ewangelista
używa
słowa
"trwać"
ze dwanaście
razy. Owo
"trwanie w Chrystusie" kształtuje
całą
przypowieść.
W naszych czasach braku wytchnienia i dowolności,
w których tak wielu ludzi traci orientację
i równowagę,
w których wierność
miłości
w małżeństwie
i w przyjaźni
stała
się
tak krucha i krótkotrwała,
w których chcemy wołać
w naszej biedzie jak uczniowie z Emaus: "Zostań
z nami, Panie, gdyż
ma się
ku wieczorowi
(por. Łk
24, 29), tak, ciemność
jest wokół
nas!", zmartwychwstały
Pan daje nam miejsce schronienia, miejsce światła,
nadziei i zaufania, pokoju i bezpieczeństwa.
Gdy
susza i śmierć
zagrażają
gałązkom,
wówczas w Chrystusie jest przyszłość,
życie
i radość.
Trwanie
z Chrystusem oznacza,
jak już
widzieliśmy,
również
trwanie
z Kościołem.
Cała
wspólnota wierzących
jest mocno złączona
z Chrystusem, winnym krzewem. W Chrystusie my wszyscy jesteśmy
zjednoczeni. We
wspólnocie tej On nas dźwiga,
a jednocześnie
wszyscy członkowie
kolejno się
wspierają.
Wspólnie
przeciwstawiają
się
burzy i nawzajem dają
sobie ochronę.
Nie wierzymy osamotnieni, ale wierzymy z całym
Kościołem.
. Wraz z Kościołem i w Kościele możemy głosić wszystkim, że Chrystus jest źródłem życia, że jest On obecny, że jest tą wielką Rzeczywistością, za którą tęsknimy. To On daje nam samego siebie. Ten, kto wierzy w Chrystusa, ma przed sobą przyszłość. Bóg nie chce bowiem jałowości, śmierci, bylejakości, które w końcu przemijają, ale chce rzeczy płodnych i żywych, życia w obfitości.”
. Wraz z Kościołem i w Kościele możemy głosić wszystkim, że Chrystus jest źródłem życia, że jest On obecny, że jest tą wielką Rzeczywistością, za którą tęsknimy. To On daje nam samego siebie. Ten, kto wierzy w Chrystusa, ma przed sobą przyszłość. Bóg nie chce bowiem jałowości, śmierci, bylejakości, które w końcu przemijają, ale chce rzeczy płodnych i żywych, życia w obfitości.”