czwartek, 7 marca 2013

Rekolekcje Wielkopostne (5-7marca 2013)



















Więcej zdjęć z rekolekcji
   (zdjęcia - Klaudia Wala)

          W dniach 5-7 marca 2013 roku w Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kłodzku miały miejsce rekolekcje dla uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Rekolekcje głosił o. Krzysztof Kralka, pallotyn. Czas ten dla wielu był szansą na odnowienie spojrzenia na duchową kondycję swojego życia. Słowa prowadzącego były proste, ale mocne i wzywające do rewizji życia i zasad według których kształtujemy nasze codzienne wybory.
             W II dniu rekolekcji mieliśmy szansę przeżyć kolejną w naszym życiu Drogę Krzyżową opartą wizualnie o fragmenty filmu "Pasja". Rozważania do tego nabożeństwa złożone były ze słów bł. Jana Pawła II skierowanych do młodzieży z różnych spotkań. Po Drodze Krzyżowej przeżywaliśmy nabożeństwo pokutne zbudowane na kanwie przypowieści o Krzewie Winnym i o latoroślach. Do rozważań zostały wykorzystane m.in. słowa emerytowanego już papieża - Benedykta XVI. Więcej o Drodze Krzyżowej o kliknięciu "więcej" - poniżej.

 
Myśląc o tych błogosławionych oraz o całym zastępie świętych i błogosławionych, możemy zrozumieć, co to znaczy żyć jako gałązki prawdziwego krzewu winnego - Chrystusa, i przynosić wiele owoców. Ewangelia dzisiejsza uobecniła nam ponownie obraz tej rośliny bujnie pnącej się i będącej symbolem siły życiowej, przenośni służącej ukazaniu piękna i dynamizmu wspólnoty Jezusa z Jego uczniami i przyjaciółmi.
W przypowieści o winorośli Jezus nie mówi: "Ja jestem winoroślą", ale "Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami" (J 15, 5). Oznacza to: "Tak jak gałązki są złączone z krzewem winnym, tak i wy należycie do Mnie! Należąc do Mnie, należycie także nawzajem do siebie". A ta przynależność nawzajem do siebie i do Niego nie jest jakimś związkiem myślowym, wymyślonym czy symbolicznym, ale - że tak powiem - jest biologiczną, pełną życia przynależnością do Jezusa Chrystusa. Jest to Kościół, ta wspólnota życia z Nim i ze sobą nawzajem, która opiera się na chrzcie oraz jest przeżywana i pogłębiana za każdym razem w Eucharystii. "Ja jestem prawdziwym krzewem winnym" - te słowa jednak w istocie znaczą: "Ja jestem wami, a wy jesteście Mną", czyli niesłychane utożsamienie się Pana z nami, z Jego Kościołem.

      W przypowieści Jezus mówi: "Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który go uprawia" (J 15, 1), i wyjaśnia, że robotnik winnicy bierze nóż, obcina suche gałązki, a przycina te, które owocują, aby dawały więcej owoców. Bóg chce - używając obrazu użytego przez proroka Ezechiela, o którym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu - usunąć z naszej piersi martwe serce z kamienia, aby dać nam serce z ciała (por. Ez 36, 26). Chce nam dać nowe, potężne życie. Chrystus przybył, aby powołać grzeszników. To oni potrzebowali lekarza, nie zdrowi (por. Łk 5, 31 nn.). I tak oto, jak mówi Sobór Watykański II, Kościół jest "powszechnym sakramentem zbawienia" (LG 48), istniejącym dla grzeszników, aby otwierać im drogę nawrócenia, uzdrowienia i życia. To jest prawdziwa i wielka misja Kościoła, powierzona mu przez Chrystusa.
Niektórzy, spogl
ądając na Kościół, zatrzymują się na jego aspekcie zewnętrznym. Kościół wówczas jawi się tylko jako jedna z wielu organizacji w społeczeństwie demokratycznym. Chce ono zatem oceniać i traktować zgodnie ze swymi normami i przepisami nawet rzeczywistość tak trudną do zrozumienia jak Kościół. Jeśli później dochodzi jeszcze bolesne doświadczenie, że w Kościele są ryby dobre i złe, pszenica i kąkol, i jeśli spojrzenie zatrzyma się na rzeczach negatywnych, wówczas już się nie dostrzega wielkiej i głębokiej tajemnicy Kościoła.
A zatem nie czerpie się już żadnej radości z faktu przynależności do takiego krzewu winnego, jakim jest Kościół. Szerzą się niezadowolenie i narzekania, jeśli nie widać urzeczywistnienia własnych powierzchownych i błędnych idei o Kościele i własnych "marzeń o Kościele"! Przestaje wówczas cieszyć nawet radosny hymn: "Jestem wdzięczny Panu, że swą łaską wezwał mnie do swego Kościoła", który śpiewały z przekonaniem całe pokolenia katolików.

Pan mówi dalej w swym nauczaniu: "Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwał. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, jeśli nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. (...) ponieważ beze Mnie - można by przetłumaczyć: poza Mną - nic nie możecie uczynić" (J 15, 4 nn.).
Każdy z nas stoi w obliczu takiej decyzji. O tym, jak bardzo jest ona poważna, mówi nam Pan ponownie w swej przypowieści: "Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie" (J 15, 6). Święty Augustyn zauważa w związku z tym: "Jedno z dwojga winnej latorośli się przynależy; albo winny krzew lub ogień; jeśli [latorośl] nie jest w winnym krzewie, będzie w ogniu, aby więc w ogniu nie była, niech będzie w winnym krzewie" ("Komentarz do Ewangelii św. Jana" 81, 3 [PL 35, 1842]).

Wymagany tutaj wybór uświadamia nam w sposób naglący egzystencjalne znaczenie naszej decyzji życiowej. Jednocześnie obraz krzewu winnego jest znakiem nadziei i ufności. Sam Chrystus poprzez Wcielenie przyszedł na ten świat, aby być naszym fundamentem. W każdej biedzie i suszy jest On źródłem, dającym wodę życia, która nas karmi i umacnia. On sam bierze na siebie każdy grzech, lęk i cierpienie i ostatecznie oczyszcza i przemienia nas w tajemniczy sposób w dobre wino. Niekiedy w owych chwilach biedy czujemy się tak, jakbyśmy dostali się między tłocznię, niczym winogrona całkowicie wytłoczone. Wiemy jednak, że zjednoczeni z Chrystusem stajemy się dojrzałym winem. Bóg potrafi przemieniać w miłość także to, co ciężkie i przygniatające w naszym życiu. Ważne jest trwanie w winorośli, w Chrystusie. W tym krótkim fragmencie Ewangelista używa słowa "trwać" ze dwanaście razy. Owo "trwanie w Chrystusie" kształtuje całą przypowieść. W naszych czasach braku wytchnienia i dowolności, w których tak wielu ludzi traci orientację i równowagę, w których wierność miłości w małżeństwie i w przyjaźni stała się tak krucha i krótkotrwała, w których chcemy wołać w naszej biedzie jak uczniowie z Emaus: "Zostań z nami, Panie, gdyż ma się ku wieczorowi (por. Łk 24, 29), tak, ciemność jest wokół nas!", zmartwychwstały Pan daje nam miejsce schronienia, miejsce światła, nadziei i zaufania, pokoju i bezpieczeństwa. Gdy susza i śmierć zagrażają gałązkom, wówczas w Chrystusie jest przyszłość, życie i radość.

Trwanie z Chrystusem oznacza, jak już widzieliśmy, również trwanie z Kościołem. Cała wspólnota wierzących jest mocno złączona z Chrystusem, winnym krzewem. W Chrystusie my wszyscy jesteśmy zjednoczeni. We wspólnocie tej On nas dźwiga, a jednocześnie wszyscy członkowie kolejno się wspierają. Wspólnie przeciwstawiają się burzy i nawzajem dają sobie ochronę. Nie wierzymy osamotnieni, ale wierzymy z całym Kościołem.
. Wraz z Ko
ściołem i w Kościele możemy głosić wszystkim, że Chrystus jest źródłem życia, że jest On obecny, że jest tą wielką Rzeczywistością, za którą tęsknimy. To On daje nam samego siebie. Ten, kto wierzy w Chrystusa, ma przed sobą przyszłość. Bóg nie chce bowiem jałowości, śmierci, bylejakości, które w końcu przemijają, ale chce rzeczy płodnych i żywych, życia w obfitości.”