Ci którzy obejrzeli film "Cristiada" już doskonale wiedzą kim jest bł. José Sánchez del Río. Tym, którzy filmu jeszcze nie widzieli warto wyjaśnić, że jako 14-letni chłopiec
oddał życie za wiarę. Miało to miejsce w 1928 r. podczas wojny jaką
Plutarco Calles, ówczesny lewicowy prezydent Meksyku wydał Kościołowi.
Bł. Jose został na własną prośbę wcielony do grupy powstańczej
Cristeros. W czasie jednej z potyczek grupy powstańców z wojskami
federalnymi został zatrzymany i wtrącony do więzienia, gdzie był
torturowany. Dostał obietnicę, że zostanie wypuszczony jeżeli wyrzeknie
się Chrystusa. Kategorycznie odmówił. W dniu wykonania kary śmierci
chłopcu przecięto skórę na stopach i zmuszono go, by doszedł krwawiąc na
cmentarz. Kazano mu stanąć nad dołem, gdzie miało upaść jego ciało.
Pchnięto go nożem i znowu zmuszano do wyrzeknięcia się wiary. Jose
krzyknął „Viva Cristo Rey!” (Niech żyje Chrystus Król!) i poprosił by go
rozstrzelano. Kapitan, zdenerwowany odwagą i zachowaniem chłopca,
zastrzelił go z własnego pistoletu. Przewróciwszy się, Jose zakreślił
własną krwią znak krzyża na ziemi i umarł.
Papież Benedykt XVI beatyfikował go 20 listopada 2005 roku w grupie
trzynastu męczenników meksykańskich. Wcześniej Jan Pawła II beatyfikował
w różnym czasie aż 27 męczenników rewolucji meksykańskiej zamordowanych w latach 1915-1937 przez antyklerykalny reżim.
Kilka dni temu niespełna 50-ro uczniów naszej szkoły uczestniczyło w projekcji filmu Cristiada. Najmocniejszym elementem tego filmu jest niewątpliwie pięknie
naszkicowana sylwetka bł. José Luis Sánchez del Río. Chłopca, który z
ulicznego łobuza został ministrantem, obserwującym jak rewolucjoniści
zabijają jego ukochanego proboszcza, później przyłączył się do
powstańców, nosił u nich sztandar, a na koniec został okrutnie
zamordowany za to, że nie zgodził się wyrzec Chrystusa i bluźnić przeciw
niemu. Do końca krzyczał „Niech żyje Chrystus Król”. Ten młody chłopiec
stał się dla wielu i mam nadzieję stanie się dla naszych uczniów wzorem, a także przyjacielem.
Zapraszamy do kościoła Podwyższenia Krzyża Św. w Kłodzku (poniedziałek, 27 maja, od godz. 18 do 21) na spotkanie z relikwiami bł. Jose. Będzie to okazja do modlitwy o odwagę i męstwo wiary w codziennym życiu.
Program peregrynacji:
18.00 - Msza Święta
19-21 - adoracja relikwii prowadzona przez młodzież parafii wraz z uczestnictwem młodzieży z Kłodzka i okolic
Jeśli masz odwagę, kliknij - czytaj dalej i przeczytaj więcej... Pomyśl i ... zrób kilka postanowień!
Większość
z nas nazywa się chrześcijanami, wierzy w Boga i identyfikuje się z
Kościołem, ale wpatrując się w przykład tego 14-letniego Meksykanina,
zastanówmy się, na ile naprawdę kochamy Chrystusa. Jose Luis oddał za
niego życie, idąc na miejsce swej kaźni z poranionymi stopami, co chwila
dźgany przez szalejących z nienawiści żołdaków i choć jego oczy
napełniały się łzami, to w sercu tego małego rycerza płonął ogień mężnej
wiary, którego żar przejawił się na parę minut przed śmiercią, gdy
umęczony niczym Chrystus w drodze na Kalwarię, młody Jose Luis ukłuty
bagnetem i nakłaniany do apostazji wykrzyknął: Viva Cristo Rey, co w
języku hiszpańskim oznacza Niech żyje Chrystus Król ! Nasz bohater w
godzinie swej męki wykrzykiwał chwałę Syna Bożego włócząc obdartymi ze
skóry stopami i przyjmując ciosy , a do jakich poświęceń jesteśmy my
zdolni ? Na ile my kochamy Jezusa Chrystusa - czy nie jest nam wstyd,
gdy patrzymy jak z miłości do Pana ginie ubogi nastolatek z Meksyku,
podczas gdy my opływający w dostatki nie potrafimy w niedzielę iść na
Mszę, albo raz w miesiącu przystąpić do spowiedzi świętej ? Jose Luis
oddał Mu swoje życie, a my nie potrafimy oddać Mu kilkudziesięciu minut
skupienia, czy kilku chwil pokornego uniżenia się przez Jego majestatem
obecnym w konfesjonale. Żyjemy w miejscu i czasie dość bezpiecznym dla
chrześcijan, dlatego też prawdopodobieństwo, że Pan Bóg zażąda on nas
takiej ofiary, jak od Jose Luisa jest w zasadzie znikome. Nasza ofiara,
nasze drobne męczeństwo może przejawiać się w rzeczach drobnych i
zwyczajnych, w prozie naszego życia rodzinnego, zawodowego i
religijnego. Tym męczeństwem będzie przestrzeganie postów, sumienne
wykonywanie pracy, do jakiej Bóg nas skierował, troska o rodzinę, pomimo
pojawiających się przeciwności, akceptacja swej choroby, czy starości.
Chrześcijaństwo jest religią Krzyża, przez który wiedzie droga do
osiągnięcia doskonałości na wzór Syna Bożego, Dobrego Pasterza,
oddającego życie swe za owce. Święci męczennicy - tacy jak Jose Luis -
są dla nas wyzwaniem, a nawet znakiem sprzeciwu, prowokującym wewnętrzny
głos naszych sumień - Patrz, do czego oni byli zdolni, a ty nie
potrafisz poświęcać się nawet w rzeczach tak drobnych.
Jeśli 14-latek umiał oddać swe życie i cierpieć w imię Ewangelii, to czy my naprawdę jesteśmy tak marni, tak bezwartościowi i tak nędzni, że nie możemy zdobyć się na najmniejszą formę męczeństwa, jaką jest posłuszeństwo Kościołowi, wierność naszym obowiązkom religijnym, czy świadczenie o naszej wierze wobec krewnych i znajomych, nie uciekając od konieczności upominania ich, gdy zachodzi taka potrzeba....??
Jeśli 14-latek umiał oddać swe życie i cierpieć w imię Ewangelii, to czy my naprawdę jesteśmy tak marni, tak bezwartościowi i tak nędzni, że nie możemy zdobyć się na najmniejszą formę męczeństwa, jaką jest posłuszeństwo Kościołowi, wierność naszym obowiązkom religijnym, czy świadczenie o naszej wierze wobec krewnych i znajomych, nie uciekając od konieczności upominania ich, gdy zachodzi taka potrzeba....??